Mieszkam w Krakowie już jakiś dłuższy czas. Zauważyłam jednak w tym motłochu, że z pięknej, zadbanej dziewczyny stałam się nudną, ciągle tak samo wyglądającą kobietą. Nie byłoby może nic w tym złego, takie stany czasem każdego dopadają, gdyby to nie trwało tak długo i gdyby mi to nie przeszkadzało. Moje włosy zamieniły się w rzadkie kępki czegoś co ciągle wypada, jest słabe i ma dziwny kolor. Pod oczami wieczne poranne wory, złe odżywianie, dużo kawy, mało snu, wieczna praca. Obracam się wśród ludzi którzy ćwiczą, mają jakieś pasje. Czytają, znają różne filmy. Ja nie miałam na to czasu. Właściwie nigdy nie mam. Moje ciało rzadko poci się w sporcie, nogi rzadko biegną po asfalcie a włosy jak i cera nie zażywa witamin i kremów. A co z ubraniami? Tragedia. Przyjechałam do jednego z większych miast w Polsce a wyglądam gorzej niż w mniejszej mieścinie zabitej deskami!
Całe moje ciało, cała ja wołam o odpoczynek i zmianę w moim życiu. Jakie kroki podjęłam?