Strona Główna

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Szukanie pozytywnych doświadczeń

Przychodząc z pracy zawsze powtarzałam ten sam rytm. "Uff wreszcie skończyłam!". Pierwszy był posiłek, włączenie laptopa, muzyka, chwila odpoczynku, nauka, koniec dnia - późny wieczór: "Matko, znowu muszę jutro iść do pracy!". Uwięziona w tej monotonicznej otchłani życia na etacie, pozbawiona wszelakiej radości a jedynie uzupełniająca swoje pokłady energii złymi emocjami, postanowiłam zmienić przyzwyczajenie!

Kiedy jeszcze miałam więcej czasu dla siebie, często analizowałam swoje dni. Czy były dobre czy złe. Kategoryzowałam te chwile w swoich szufladkach, tak jakby to miało przynieść mi coś dobrego. Często się zamartwiałam, że coś mi nie poszło, że mogłam pomóc przyjaciółce, że mogłam inaczej przeprowadzić negocjacje w pracy... wyrzucałam sobie dużo niepotrzebnych złych, nieudanych sytuacji z całego dnia dołując się niepotrzebnie i pogłębiając poczucie winy. Doszły te dni kiedy w natłoku pracy, problemów, załatwiania spraw i studiów nie umiałam dostrzec tego co dzieje się wokół mnie. To przerażające, że dotyka to tak wielu ludzi. Nie widzimy piękna które jest wokół nas i dobra które nas spotyka. Nigdy nie chciałam być niewolnicą czasu, zniewolona przez kłęby tego całego szumu, brudu codzienności. Powiem Wam jednak, że ciężko było mi oderwać się od tej niewolniczej roli. Byłam więźniem własnych złych myśli. Mało tego! Przestałam się cieszyć, uśmiechać się... czułam się źle. Brakowało mi chwili dla siebie. Jestem jednak osobą która dużo rozmyśla, jadąc w tramwaju - gdy nie mam książki, biorąc kąpiel - gdy czekam na swojego mężczyznę. Głęboko wszystko przemyślałam. Powiedziałam sobie stop. Spojrzałam w tył... i uświadomiłam sobie, że tamten dzień wcale nie był zły... ani wcześniejszy, ani przedwczorajszy, ani każdy następny. Następnego dnia obudziłam się żywa. Promieniałam i nawet nie wiedziałam czemu. Moje nastawienie było lepsze. Wychodząc z domu i zamykając drzwi na klucz, widziałam słońce, trawę, mokry chodnik, skrzypiącą bramkę która była taka naturalnie piękna, mimo że schodziła z niej farba a klamka była zepsuta. Dostrzegłam swój dzień, moje życie. Biegłam do pracy ale widziałam to co mnie otacza i szczęście jakie daje mi to słońce. 


Przeczytałam kiedyś, że dobrze jest zapisywać lub przed snem wyliczać sobie dobre rzeczy jakie nas spotkały. NAPRAWDĘ to działa! Nie ważne czy jesteś bardzo zmęczona. Możesz w myślach odszukać parę rzeczy które były dobre w dzisiejszym dniu. Zapisać je, podziękować za nie. A wiesz, ile dobrych, udanych rzeczy spotka Cię w ciągu dnia? Ja dziękuje za wszystko i wyciągam wnioski z nieudanych prób. Jeśli moje relacje z mamą pogorszą się - postanawiam, że jutro do niej zadzwonie i długo porozmawiam aż do nasycenia nas oboje. Gdy złożę złe zamówienie w pracy - na następny raz będę wiedzieć jak je wykonać ponieważ człowiek uczy się na błędach - i TO TEŻ JEST DOBRE. Nawet upadki prowadzą nas do doskonałości, jeśli tylko potrafimy odnaleźć w nich szanse. 

Stworzyłam arkusz który pomaga mi każdego wieczoru. Dzięki temu szukam powodów do radości. Widzę dobre rzeczy, uczę się i wyciągam wnioski. Zrób eksperyment i spróbuj tak przez 7 dni. Zapisuj do rubryk wszystkie dobre rzeczy. Postanowienia i lekcje. Uwierz że MOŻESZ WIĘCEJ! ;)


KLIKNIJ TUTAJ ABY POBRAĆ SZABLON

Mam nadzieje, że podzielisz się ze mną wynikami. Na pewno opiszę, czego ja nauczyłam się przez moje ostatnie 7 dni i czego dobrego doświadczyłam. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz