Strona Główna

środa, 7 stycznia 2015

08.01.2014 O szczęściu codzienności

Zastanawia mnie otaczająca rzeczywistość. To jaka ona wygląda, a jaka jest w mojej świadomości, jaka powinna być wg, mnie. Pytanie: czy jestem zadowolona? W każdej dziedzinie życia coś bym naprawiła. Przytłaczający pokój, wymagającą prace, ulepszyła związek, ulepszyła relacje rodzinne, poświęciła więcej czasu na hobby, zaczęła pisać powieść, więcej się uczyła, więcej i więcej. To drugi dzień kiedy siedzę w Krakowie chora w swoim pokoiku, w którym wilgoć zjada ścianę a przez okno wpada odrobina światła. Widzę ptaka który chodzi koło choinki. Jest taki piękny. Jego skrzydła, postura, jego kolory obrazują jaki świat jest cudny. I nagle uświadamiam sobie, że czuje szczęście. Takie pełne szczęście które wyrywa się z moich płuc. Mam wszystko! Nie wiem skąd wzięło się to szczęście, ale teraz czuje jak napływają mi łzy do oczu. Ze szczęścia które dało mi tą moc. Chcę, żeby ta chwila trwała wiecznie. 
I nie ma w niej nic szczególnego. Jestem ja, laptop, cisza i w dali obowiązki. Można uznać, że jest przytłaczająco, brudno, ciemno. Ale ja widzę piękno!! Kocham życie. Dzięki niemu mam Was. Was wszystkich - cały świat.

Wychodzi słońce, widzę jak rzuca swój blask na blokowiska, jak oświetla gałęzie drzew. Gdzieś tam, jest równie szczęśliwa osoba jak ja. Jest też osoba która nie widzi cudu i szczęścia tej chwili tak jak ja nie widziałam go przez wiele, wiele dni. Warto jej pomóc.