Strona Główna

środa, 24 grudnia 2014

Odpowiednie Reagowanie

Mój chłopak nie odbierał ode mnie telefonów po 22:00. Tego wieczoru nie spaliśmy razem. Umówiliśmy się, że przed prysznicem zadzwonię, porozmawiamy przed zaśnięciem. Nie odbierał.. zdenerwowana wykręciłam numer jeszcze raz. Nic. Postanowiłam poczekać. Poirytowana włączyłam film, aby zabić trochę tego frywolnego, wolnego czasu. Po jakimś czasie wykręciłam numer jeszcze dwa lub trzy razy. Zrezygnowałam gdy uświadomiłam sobie, że nie dodzwonię się do niego. Pewnie jest z kolegami i nie chce się mną zajmować - pomyślałam.


I tak właśnie uwięziłam się w pułapce swojego myślenia. Przypisałam do pewnego zdarzenia najgorszą możliwość. Zareagowałam gniewem i rozczarowaniem. Ciągle o tym myślałam "Jak on mógł?" Jednakże reakcja ta była nieuzasadniona. 
Rano okazało się, że mój mężczyzna usnął a telefon zostawił gdzieś na łóżku "u góry". Moje poprzednie myśli doprowadziły jedynie do tego, że się niepotrzebnie denerwowałam i niesłusznie na niego naskoczyłam. 

CZY STWIERDZENIE ZDARZENIA + REAKCJA = WYNIK, jest słuszne? 
Czy możemy kształtować nasze relacje zgodnie z tą zasadą? 

Jakieś 4 miesiące temu, kupiłam sobie nowy telefon. Nowy HTC. Szczęśliwa z nowego nabytku, użytkowałam go z wielkim zapałem. Korzystałam z niego bardzo czynnie zwłaszcza kiedy ułatwiał mi dotarcie do pracy, uczelni czy po prostu w pracy w biurze. Pech chciał, że przez własną nieostrożność rozbiłam w nim ekran. Mój piękny, nowy telefon po 2 miesiącach nie nadawał się do użtykowania. Naprawa: 450 zł. Załamałam się. Przecież "to tyle pieniędzy!", "tyle czekałam na ten telefon", "zawsze to samo", "nic mi się nie udaje". Z żałowania telefonu mój mózg pokierował mnie w wszystkie dziedziny życia. Wszystko jest żle i niedobrze. Sama karałam siebie i znów popadałam w błędne koło. A przecież wystarczyło ZMIENIĆ REAKCJE, aby oszczędzić sobie cierpienia i iinym wysłuchiwania moich lamentów. 

Nie jest fałszywe twierdzenie "płakać nad rozlanym mlekiem". Do czego dąże? W tych dwóch opisanych sytuacjach mogłam zmienić reakcje. Nawet na siłe uświadomić sobie, tak jak w przypadku telefonu, że tego nie uda mi się cofnąć.

Reakcje kształtują nasz dzień. 

Nauczenie sie jednak odpowiedniego reagowania jest ciężkie. To walka czasem z samym sobą ale opłaca się. Mam na to niezbite dowody własnego doświadczenia. Coś nie uda mi się w pracy, zamówienie nie dojdzie na czas a ja jestem pod presją ciągłych terminów. Czy mam walić głową w mur, denerwować się, krzyczeń, obwiniać? Tak pewnie bym robiła. Próbowałam jednak zmienić nastawienie. Zmienić moją reakcje. Moje nastawienie: 

Z OFIARY SYTUACJI -  NA ZWYCIĘZCE SYTUACJI 

to był klucz do sukcesu. Zamiast narzekania po prostu spokojnie zabrałam się za rozwiązanie tego problemu. 

Czy jest to proste?  Przyznam szczerze, że jest to doświadczenie które uczy. MY musimy się tego nauczyć. I warto podjąć wyzwanie, bo to daje rezultaty i powoduje pozytywne zmiany. Poprawia nasze relacje z innymi i przede wszytskim BUDUJE NAS SAMYCH W OCZACH INNYCH jako bardzo dobrych przywódców. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz